niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział I - "Wypadek"

~ 3 lata wcześniej 2009r. ~
 Elena była bardzo szczęśliwa z Ian'em. Wiodło im się wręcz doskonale. Ian był wielkim pasjonatem motocykli. Ona również. Były wakacje. Piękny, słoneczny dzień. Ian zaproponował aby pojechali na przejażdżkę. Zgodziła się bez wahania. Ale czy słusznie?
Wyjechali w długą podróż. Jechali bardzo ale to bardzo szybko. Przez nie uwagę zapomniała wziąć swojego kasku. Ian oddał jej swój.

Ian: Kochasz mnie?
Elena: Kocham Cię najbardziej na całym świecie, bo ty jesteś całym moim światem. - pocałowała go w policzek.
Ian: Przyrzeknij mi, że jeżeli coś by mi się stało to, że pokochasz kogoś równie mocno jak mnie.
Elena: Ian! Co ty do cholery wygadujesz?!
Ian: Przyrzeknij!
Elena: Przyrzekam. Ale przecież nic się nie stanie!

~Oczami Ian'a~
Boże dlaczego nie zrobiłem tego cholernego przeglądu! Cholerne hamulce! Nic nie da się już zrobić. Ona nie może zginąć przez moją niepamięć! Dlatego dałem jej swój kask. Ja zginę! Ona nie może! Nie pozwolę na to! Za bardzo ją kocham! 

Elena i Ian: Aaaaa!

Elena obudziła się w szpitalu podłączona do mnóstwa aparatur. Była cała obolała. Przy jej łóżku stała pielęgniarka, jej rodzice i jej przyjaciółki Pamela i Nina.

Elena: Mamo gdzie ja jestem? Gdzie jest Ian?
Mama: Kochanie jak to dobrze! W końcu się wybudziłaś. Jesteś w szpitalu. Razem z Ian'em mieliście wypadek.
Elena: Co?! Jaki wypadek?! - krzyczała.
Mama: Jechaliście motocyklem i uderzyliście w ciężarówkę. Lekarze nie dawali Ci szans. Byłaś nieprzytomna jakieś 2 tygodnie. Masz poharataną nogę.
Elena: A co z Ian'em?! - zapytała z niepokojem w głosie.
Mama: Ian, Ian, Ian, Boże Ian! - zaczęła płakać.
Tata: Przykro nam ogromnie. To wielka strata dla nas wszystkich. Ian nie żyje!
Elena: Co, jak to nie żyje?! Co ty w ogóle mówisz?! - krzyczała.
Pamela: Ian nie miał szans na przeżycie. On był bez kasku, a ty z i dlatego udało Ci się jakoś z tego wyjść. Jechaliście ze zbyt dużą prędkością. A poza tym okazało się, że macie nie sprawne hamulce.
Elena: Gdyby nie on to ja bym zginęła. - płakała.
Tata: Przecież to ty miałaś kask, a nie on. 
Elena: To, nie tak. On oddał mi swój, bo ja zapomniałam swojego z domu. I kazał mi przyrzec, że bez względu na wszystko co się stanie pokocham kogoś tak samo mocno jak jego.
Tata: To znaczy, że on wiedział, że macie nie sprawne hamulce!

Elena zaczęła płakać, ale też syczeć z bólu. Jej noga nie wyglądała najlepiej, ponieważ miała wieloodłamowe złamanie z przemieszczeniami. Lekarz musieli ją składać operacyjnie, ale byli dobrej myśli.
Pielęgniarka poprosiła, aby wszyscy opuścili salę, gdyż dziewczyna musi odpocząć. Jak to ona ujęła: "za dużo wrażeń jak na jeden dzień...".
Elena płakała jeszcze dobre 3 godziny! Nadal nie wierząc w to co się stało.
Minęły 2 miesiące od wypadku. Po sześciu tygodniach mogła opuścić szpital, ale lekarz zalecił jej dodatkowo rehabilitacje nogi. Musiała jeszcze chodzić o kulach. Codziennie przychodziła na jego grób. Rozmawiając z nim, opowiadając mu co ważnego wydarzyło się w jej życiu przy tym histerycznie płacząc. Razem z Ian'em uwielbiali Bollywood. Te stroje, taniec, muzyka dawały im dużo radości. Była skrzypaczką. Od dziecka grała na nich. Ian uwielbiał, gdy grała mu utwory z filmu "Miłość żyje wiecznie". Każdego dnia przed rehabilitacją Elena przychodziła na Tower Bridge (bo muszę dodać, że od urodzenia mieszka w Londynie) grać ten utwór, ponieważ tam się poznali. Dużo osób przystawało, aby posłuchać jak ona to pięknie gra. Elena za każdym razem płakała. Obiecywała sobie, że już nie będzie. I tak mijał dzień za dniem, rok za rokiem...
To już trzy lata jak jego już nie ma z nią.


 ~Rok 2012~
 Dziś właśnie mija 3 rocznica śmierci Ian'a. Najpierw msza, potem maleńka uroczystość wspomnieniowa na cmentarzu. I wszystko wróciło jak dawniej...
Wspomnienia, ból, smutek, płacz, wszystko z nim związane...
Późnym popołudniem poszła na Tower Bridge. Zauważyła, że cały ten czas przygląda jej się jakiś chłopak. Kiedy skończyła grać, on podszedł do niej i zaczął rozmowę...




Hey kochani! Mamy pierwszy rozdział! Muszę powiedzieć, iż jest to pierwsza taka moja opowieść. Mam nadzieję, że Wam się spodoba;) 


 

2 komentarze:

  1. No kochana, co jak co, ale pomysły to Ty masz dobre<3
    Martt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest najgorsza ale nie lubie takich strasznych chwil
    Nina :)

    OdpowiedzUsuń