Niall z Pamelą spędzali święta Wielkanocne w dość nietypowy sposób. Pojechali na mały "urlop od wszystkiego" na Bahamy. Chcieli odpocząć od codzienności. "La Pazza" był to pięcio gwiazdkowy hotel położony u wybrzeży Atlantyku. Wakacje spędzały w nim sławy z całego świata. Pogoda była niesamowita. Wskaźnik termometru przekraczał 35 kresek. Słońce przypiekało bardzo mocno. Niall wybrał największy z dostępnych apartamentów. Pamela, gdy go zobaczyła, nie mogła wyjść z podziwu. Był dwupoziomowy z widokiem na ocean. Obok sofy stał fortepian. Niall dobrze wiedział, że gdy Mela była mała uczęszczała na lekcje gry na fortepianie. Dlatego pomyślał, że może namówi ją, aby coś mu zagrała.
- Niall choć się opalać. Jesteśmy na Bahamach. Jak wrócisz biały jak ściana stąd, to będziesz dupa wołowa, że się nie opaliłeś w takim miejscu. - Pamela założyła ręce na piersi.
- Ja przyjechałem tutaj odpocząć sobie razem z Tobą. W miłym, cieplutkim łóżeczku. Tylko ty i ja. All day all night. - zaczął śmiesznie poruszać brwiami.
- Oj chłopczyku masz bardzo bujną wyobraźnię. Okey. Pasuje mi. All day, ale na plaży czy w basenie, a nie przed telewizorem. - wskazała palcem za okno.
- Eeee tam... - po czym wstał z fotela, szybkim krokiem podszedł do dziewczyny i przerzucił ją sobie przez ramię. - Teraz wykonamy chociaż jeden punkt z mojej listy zajebistych punktów na ten czas.
- Hm... Pomysłowo powiedziane. - perfidnie zakpiła z niego.
- Mam to uznać za sarkazm, czy kpinę? - powiedział wchodząc po schodach ze swą "zdobyczą" na piętro, gdzie znajdowała się sypialnia.
- Hm... Wydaję mi się, że to była kpina. - zaśmiała się.
- Uuuu. Nie dobrze z Tobą będzie lalko. - powiedział, wręcz rzucając ją na łóżko.
- O matko! Wręcz trzęsę figami. - przyłożyła teatralnym gestem dłoń do czoła. - Oszczędź mnie. Jestem niewinna.
- Tsa... Ty zawsze jesteś niewinna. - zaczął ściągać z niej koszulkę, którą miała w zwyczaju nosić w czasie upału.
- Ey Ey Ey! Nie zapędzaj się robaczku! - odciągała od siebie jego dłonie.
- Ale ja mam taką cholerną ochotę! - jęknął.
- To idź do lodówki i wyciągnij sobie może jakieś lody. Powinny ci pomóc. - uśmiechnęła się z udawaną troską.
- Wolałbym, żebyś ty mi go zrobiła. Byłby o wiele słodszy. - poruszył śmiesznie brwiami.
- Tak? A pokażesz mi jak bardzo słodki by był? - uśmiechnęła się do niego najładniej jak tylko potrafiła.
- Słodszy niż tuzin cukierków. - zaczął całować ją po skroni. - Słodszy niż cała bombonierka. - następnie po policzkach, później szyi cały czas wymieniając jak bardzo słodki byłby ten lód. W końcu dziewczyna mu uległa. Delikatnie ściągnął z niej koszulkę, nieustannie obdarowując jej ciało pocałunkami. Gdy oboje pozbyli się swoich ubrań, Niall bez żadnych gierek wszedł w nią.
Mela wygięła się w łuk.
Po godzinie namiętnych igraszek opadli na poduszki cali zdyszani i zmęczeni. Gdy tylko ich oddechy się ustabilizowały, zasnęli w swych objęciach. Nieświadomi tego, iż poczęli nowe życie.
~*~
- Doktorze tracimy ją! - krzyknęła pielęgniarka.
- Szybko defibrylator!
Ciało Niny uniosło się bezwładnie w górę, po chwili upadając.
- Jeszcze raz 200! - ponownie krzyknęła lekarka.
- Puls niewyczuwalny! - krzyknęła gorączkowo pielęgniarka.
- Spróbujemy masażem! - Brennan rozchyliła końce koszuli na klatce piersiowej Niny. Złożyła swoje dłonie, prostując je w łokciach na wysokości mostka. Zaczęła wykonywać 30 uciśnień, po których wykonała dwa wdechy.
- Zero reakcji! - pokręciła ze smutkiem głową pielęgniarka.
- Nina no dalej! Nie poddawaj się! - Brennan ponownie zaczęła wykonywać uciski. Powtarzała tę czynność przez dobre piętnaście minut. Nie znała tłumaczenia na to, iż w jej oczach pojawiły się łzy, ale sądziła, że to emocje, iż dziewczyna w tak młodym wieku żegna się z życiem. Ze smutkiem spojrzała na zegar wiszący na ścianie, po czym powiedziała: Czas zgonu godzina 13.18. Przyczyna: zatrzymanie akcji serca.
Liam gdy to usłyszał zaczął krzyczeć na cały głos: Nieeee!!! To nieprawda! Boże, dlaczego mi ją zabrałeś?! Co ona Ci zrobiła?! - rzucał się na wszystkie strony. Nikt nie mógł go uspokoić.
Kilka dni później odbył się pogrzeb Niny. Zgromadziło się na nim mnóstwo osób. Przyjaciele, rodzina Niny jak i Liam'a. Wszyscy cicho szlochali. Nie mogli uwierzyć, że wśród nich nie ma już tej słodkiej, uroczej dziewczyny. Po ceremonii pogrzebowej wszyscy złożyli najszczersze kondolencje Liam'owi i rodzicom Niny. Chłopak musiał zostać sam na sam przy grobie ukochanej. Usiadł na ławce obok pomnika. Z delikatnym uśmiechem na twarzy spojrzał na zdjęcie, które kazał umieścić kamieniarzowi na płycie.
- Spróbujemy masażem! - Brennan rozchyliła końce koszuli na klatce piersiowej Niny. Złożyła swoje dłonie, prostując je w łokciach na wysokości mostka. Zaczęła wykonywać 30 uciśnień, po których wykonała dwa wdechy.
- Zero reakcji! - pokręciła ze smutkiem głową pielęgniarka.
- Nina no dalej! Nie poddawaj się! - Brennan ponownie zaczęła wykonywać uciski. Powtarzała tę czynność przez dobre piętnaście minut. Nie znała tłumaczenia na to, iż w jej oczach pojawiły się łzy, ale sądziła, że to emocje, iż dziewczyna w tak młodym wieku żegna się z życiem. Ze smutkiem spojrzała na zegar wiszący na ścianie, po czym powiedziała: Czas zgonu godzina 13.18. Przyczyna: zatrzymanie akcji serca.
Liam gdy to usłyszał zaczął krzyczeć na cały głos: Nieeee!!! To nieprawda! Boże, dlaczego mi ją zabrałeś?! Co ona Ci zrobiła?! - rzucał się na wszystkie strony. Nikt nie mógł go uspokoić.
Kilka dni później odbył się pogrzeb Niny. Zgromadziło się na nim mnóstwo osób. Przyjaciele, rodzina Niny jak i Liam'a. Wszyscy cicho szlochali. Nie mogli uwierzyć, że wśród nich nie ma już tej słodkiej, uroczej dziewczyny. Po ceremonii pogrzebowej wszyscy złożyli najszczersze kondolencje Liam'owi i rodzicom Niny. Chłopak musiał zostać sam na sam przy grobie ukochanej. Usiadł na ławce obok pomnika. Z delikatnym uśmiechem na twarzy spojrzał na zdjęcie, które kazał umieścić kamieniarzowi na płycie.
~Ś.P.~
Nina Madeleine Rogerson
ur. 20.01.1994r.
zm. 04.04.2013r.
"If you want to make God laugh,
tell him about your plans."
- "Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, to powiedz mu o swoich planach". Ach tak? A więc słuchaj Panie Boże! - podniósł się z ławki i uniósł ku niebu głowę. - Ta oto dziewczyna, która spoczywa pod tym cholernym marmurem miała zostać moją żoną. Uszczęśliwiła mnie wydając na świat owoc naszej miłości, mego syna Connora. Pragnąłem stworzyć z nią prawdziwy, kochający dom. Stworzyć rodzinę, taką jaką stworzyli moi jak i jej rodzice. Ale Ty mi w tym przeszkodziłeś! - uniósł palec wskazujący ku górze. - Nic mi jej nie zwróci! Mojego szczęścia, mojego słońca, mojej duszy. Mojej Niny! - wykrzyczał na cały głos, że zmarły przewrócił by się w trumnie. - No dalej! Strzel we mnie piorunem czy coś! - chłopak kompletnie nie panował już nad sobą. - Nie poradzę sobie sam z Connor'em, bo Ty musiałeś zabrać mi ją. Wybrałeś sobie idealny moment! - nadal krzyczał. - Rozumiesz?! Nie dam sobie rady! Nie dam! Nie dam!
- Panie Payne, proszę się obudzić. - powiedziała jakaś nieznajoma dziewczyna o pięknym melodyjnym głosie.
- Nie dam! Nie dam! - mruczał pod nosem, rzucając się na wszystkie strony na krześle.
- Panie Payne, proszę się obudzić. - szturchnęła go nieco mocniej, wybudzając go przy tym ze snu.
- Co? Co się dzieję? - zapytał zdezorientowany Liam.
- Jesteśmy w szpitalu, a pan najwidoczniej usnął. - odpowiedziała z uśmiechem pielęgniarka.
- Boże! A więc to był tylko sen, a raczej koszmar. - schował twarz w dłoniach. Po chwili całkowicie wrócił do rzeczywistości. - Co z nią? Co z Niną?
- Wszystko będzie dobrze. Operacja była długa i ciężka, ale się udała. - uśmiechnęła się do niego.
- Dzięki Bogu! Mogę ją zobaczyć? - wstał zniecierpliwiony, a zarazem przepełniony nadzieją na lepsze jutro.
- Na razie jest to niemożliwe, ale za jakąś godzinę może dwie będzie pan mógł się z nią zobaczyć. Teraz może się pan zobaczyć ze swoim synkiem. - ponownie się uśmiechnęła.
- O Boże! A co z Connor'em? Jest zdrowy?
- Zdrów jak ryba. To bardzo silny, duży i śliczny chłopczyk.
- Pani sobie nie wyobraża jak się cieszę.
- Zdaje sobie sprawę. Proszę za mną.
Po chwili znajdowali się w sali wypełnionej po brzegi płaczącymi noworodkami. Sala była w odcieniach różu i błękitu. Na jednej ze ścian był namalowany Kubuś Puchatek wdrapujący się na drzewo po słodziutki miodek. Był też Prosiaczek i Kłapouchy. Królik pielęgnujący swoje grządki, a także Tygrysek skaczący na swoim "sprężystym" ogonie. Ale najbardziej uwagę Liam'a przykuła postać Kangurzycy siedzącej w bujanym fotelu, trzymającej na kolanach uśmiechnięte Maleństwo.
- Proszę podejść. - pielęgniarka stała już nad jednym z łóżeczek.
- Dlaczego on nie płacze jak inne dzieci? - zaniepokoił się nieco.
- Ponieważ to grzeczny maluch i smacznie śpi po jedzeniu. Nie to co inne. - rozejrzała się dookoła, próbując w ten sposób objąć wszystkie znajdujące się w tej sali noworodki, cicho wzdychając.
Liam pochylił się z uśmiechem na twarzy nad łóżeczkiem. Connor był jego odzwierciedleniem z dzieciństwa. Miał małe pucułowate policzki, grubiutkie rączki i nóżki. Jedna maleńka łza spłynęła po jego policzku. Delikatnie dotknął jednym palcem jego rączki, po czym maluch kurczowo zacisnął na nim swoje paluszki.
- Zostawię Was samych. - poklepała go po ramieniu pielęgniarka.
- No brzdącu! Nawet nie wiesz jak mama się ucieszy gdy Cię znowu zobaczy. Za kilka lat nauczę Cię jeździć na rowerze, grać w piłkę nożną. Zayn nauczy Cię rysować, Harry podrywać dziewczyny, Lou wyszkoli Cię na piłkarza światowej sławy, a Niall nauczy Cię jak jeść i przy tym nie przytyć. - cichutko się zaśmiał, by go nie obudzić. - Jak Cię zobaczą obie babcie to chyba oszaleją z zachwytu. Założę się, że będą Cię rozpieszczać na każdym kroku. Będziesz miał najlepszych przyjaciół na całym świecie. Obiecuję Ci to.
- Już jestem! - szepnęła pielęgniarka. - Z Niną wszystko w porządku właśnie przewieźli ją na salę pooperacyjną. - uśmiechnęła się.
- Dzięki Bogu! - uniósł w podzięce wzrok ku górze. - Przepraszam, że zadam głupie pytanie. Ale kim pani jest? To wiem, że pielęgniarką. - gorączkowo podrapał się po głowie.
- To wcale nie jest głupie pytanie. - cicho zaśmiała się. - Nazywam się Livia Foley. Jestem osobistą położną Niny. Przepraszam. Powinnam na początku się przedstawić i powiedzieć kim jestem. - wyglądała na nieco zmieszaną.
- Chyba łatwiej będzie jak będziemy mówić sobie po imieniu. Liam. - wyciągnął do niej rękę.
- Livia. - uścisnęła dłoń.
Po chwili chłopak zaczął łączyć fakty. Tak to na pewno ona! To musi być ona! - mówił sobie w duchu.
- Przepraszam, że oto zapytam. Czy ty jesteś tą tajemniczą dziewczyną Louis'a? - w końcu wydusił to z siebie.
- Yyyy... Tak, to ja. Ale skąd wiesz? Lou mówił, że nawet nie znacie mojego imienia. - delikatnie zmarszczyła brwi.
- Kiedyś podsłuchałem jak rozmawiał z Tobą przez telefon. - był nieco zirytowany swoim wścibstwem.
- A jak wpadłeś na to, że to ja? - była wyraźnie zaciekawiona.
- Lou jak z Tobą rozmawiał, zapytał o której kończysz dyżur, a później powiedział Twoje imię i tak jakoś połączyłem te fakty. - wzruszył beztrosko ramionami.
- Sprytne rozegranie. - pochwaliła go.
- Zawsze lubiłem rozwiązywać zagadki.
- A więc byłam zagadką?
- Louis za Chiny nie chciał wyjawić jak masz na imię, więc każdy po swojemu próbował do tego dojść. Ile już jesteście razem?
- Pół roku.
- Wow! Dobrzy jesteście! Nie sądziłem, że uda Wam się tak długo ukrywać ten związek.
- Ja nadal w to nie wierzę.
- Choć ze mną do poczekalni. Wszyscy umierają pewnie z ciekawości, a poza tym chłopaki wreszcie poznają naszą tajemniczą pannę X!
- Ja też ich z miłą chęcią w końcu poznam, bo już tyle o Was słyszałam, ale podkreślam, że same plusy.
- Haha okey. Synku, tata niedługo wróci z małą nawiązką naszej wielkiej rodziny. - delikatnie przejechał opuszkami palców po jego główce i razem z Livią wyszli z sali. Będąc w drodze do poczekalni, Liam dałby sobie rękę uciąć na myśl o tym, że gdy mówił o przyjściu z rodziną, zobaczył, że Connor delikatnie się uśmiecha.
CZYTANIE + KOMENTOWANIE = MOTYWACJA DO DALSZEGO PISANIA:*
Hey!!! Na wejściu chciałabym Was ogromnie przeprosić za to, iż tak długo nie pojawiał się rozdział, ale musiałam poprawić kilka ocen, choć i tak chujnia z tego wyszła:/ A poza tym trochę mi się skumulowało wszystko w życiu i nie ukrywam, że jest mi trochę ciężko. Osobiście bardzo podoba mi się ten rozdział. Żeby nie było zabawiłam się trochę retrospekcją i przypuszczeniami przyszłości w tym rozdziale. Mam nadzieję, że Wam też przypadnie do gustu ten rozdział. Całuski Autorka
PS. Postanowiłam trochę przyspieszyć start nowego opowiadania, a mianowicie "Girl of my dream". Pojawił się już pierwszy rozdział, a jeśli przypadnie Wam do gustu, to i szybko pojawi się drugi rozdział. Tak, więc serdecznie zapraszam Was na bloga, jednocześnie prosząc o skomentowanie rozdziału. http://girl-of-my-dream-onedirection.blogspot.com/
Jejuu -,- już się bałam że Nina umarła ale uff. podoba mi się <3 /N.
OdpowiedzUsuńLubię budować napięcie złotko :*
UsuńCieszę się, że się podoba. <3
Ja też myślałam, że Nina naprawdę umarła, ale jak zawsze potrafisz zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńRozdział strasznie mi się podoba <3 /S.
A mi się właśnie średnio podobał. Po pierwsze, zacznę od poprawności. Piszesz np 'okey', a powinno być 'okej'. Polski, polski kochanie ;* Zauważyłam jednak że robisz wielkie postępy i od kiedy zrezygnowałaś z pisania w typie scenariusza, jest o wiele lepiej.
OdpowiedzUsuńPo drugie: Pogrzeb powinnaś bardziej rozwinąć, bo można opisać niesamowite emocje z nim związane, czyli większe napięcie. Ta pustka w sercu, łzy w oczach, gorycz, strach, smutek... Można było to bardziej ująć i rozbudować, a byłoby idealnie, chociaż przemowa Liama wygrywa! :D
No i po trzecie, co pewnie Ci się nie spodoba: Byłabym za tym, by śmierć Niny to nie był sen. Życie to nie bajka, a u Ciebie wszystko układa się idealnie. Brakuje pewnego rodzaju zaburzenia, a śmierć Niny byłaby uświetnieniem tej historii. Gdy przeczytałam, że umarła, zrobiło mi się smutno, ale takie uczucia też powinny być uwzględniane. To było coś pięknego, aż do czasu, gdy Liam się obudził. Wtedy cały czas prysł.
Gdy będziesz pisać Girl Of My Dream, pamiętaj, że nie uszczęśliwisz każdego i zawsze trzeba kogoś poświęcić.
Życie to nie bajka, nigdy nie jest nic idealnie. Ktoś odchodzi, przychodzi, ale nie ma chwili perfekcyjnej. I to jest najpiękniejsze. ;)
Co do dziewczyny Louisa bardzo dobry pomysł ale szkoda że nie wplotłaś wątku tej rozmowy w środek. Wtedy miałoby to większy sens i mielibyśmy zagadkę z faktami. Mogliśmy tylko strzelać z kim spotyka się Lou. Za mało informacji według mnie.
No, ale pomysł i całość bardzo dobre :D.
Uff, rozpisałam się trochę ;D Nie słodziłam, bo myślę, że to zbędne. Te uwagi pomogą Ci w pisaniu drugiego bloga, mam nadzieję. Tekst powyżej nie sprawdzany bo mi się nie chce xD. Klawiatura się zacina, więc są błędy. Ale co tam. Powodzenia w pisaniu ;) Jak na pierwszego bloga rewelacja :*
Bardzo podoba mi się ten komentarz. Wiele można z niego wyciągnąć wniosków. Ty już jesteś doświadczona. Ja dopiero zaczynam. Nie chciałam rozpisywać się z pogrzebem, ponieważ to tylko wizja w śnie. Ale zdradzę, że historia nie skończy się szczęśliwie dla wszystkich...
UsuńI bardzo dobrze, musi być jakaś nutka grozy. Ja nie jestem aż tak doświadczona, tylko dużo blogów czytam. Z pisaniem u mnie nici.
UsuńNajlepsze jest to, że się rozwijasz, poprawiasz swój cudowny talent i bogate słownictwo. Masz głowę pełną pomysłów i optymizmu i to jest najpiękniejsze, złotko :*
Co ty sobie myślałaś że nie dam Ci komentarza?!! Wpadłaś w błąd złotko ^.^ Jest to jeden z moich ulubionych blogów :) Masz WIELKI talent. Genialny i epicki rozdział *.*
OdpowiedzUsuńPozdro i weny życzę :***
RIDA
PD
PS: Przy okazji wpadłabyś na moje blogi??? Chciałbym poznać twoją opinie http://storyaboutsupernaturalandonediection.blogspot.com/ oraz http://shesnotafraidbecouseonedirection.blogspot.com/
Nareszcie nareszcie jest Livia *_* ♥
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowny rozdział i oby był jak najszybciej następny ^^ ;)
na początku myślałam, że Nina nie żyje, ale na szczęście to tylko sen :D rozdział świetny, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńto co? W 1D mamy Baby Boom? ;D
Chyba jesteś jedyną, która zwróciła na to uwagę;) Tak, w 1D mamy Baby Boom!
UsuńMogłabyś ją zabić i byłoby po sprawie jeden problem mniej.
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam całego bloga w jakimś skupieniu. Czytałam wątki wyrwane z kontekstu, albo pojedyncze rozdziały. Muszę stwierdzić, że z każdym z nich piszesz coraz lepiej. Zapowiadało się ciekawie, później nieco mnie znudziłaś, tymi wyznaniami, a teraz jestem zaintrygowana. Zdecydowanie jeszcze wrócę do tego bloga i przeczytam go w należytym skupieniu, w najbliższym czasie. Robisz postępy ! Życzę sukcesów i weny, której jak widać Ci nie brak :)
OdpowiedzUsuńkiedy będzie następny, cudowny rozdział? :3
OdpowiedzUsuńcudny *____* dawaj next ♥♥♥ zapraszam do mnie :
OdpowiedzUsuńhttp://oneloveonedreamonedirection.blog.pl
Idealne dawaj dalej <3
OdpowiedzUsuń