~ Kilka tygodni później ~
Koniec stycznia. To już ten dzień. Tak bardzo wyczekiwany przez Liam'a jak i przez Ninę. 20 stycznia. Dzisiaj poznają płeć swojego dziecka. Wszyscy są bardzo podekscytowani. Chłopaki zrobili zakłady, że urodzi się dziewczynka, cała 4 obstawia tą tezę. Zaś Pamela, Valerie i Elena obstawiają chłopca. Tego dnia Nina obchodzi swoje 19 urodziny. Dziewczyny zabrały ją na tzw. polowanie handlowe. A prościej rzecz ujmując na zakupy. Kupiły mnóstwo ciuchów, a także ubranka dla dziecka, butelki, smoczki itp.
Liam zaplanował na ten wieczór kolację w jednej z najlepszych restauracji w Londynie. Razem z resztą chłopców w tajemnicy powoli przymierzał się do wykończenia pokoiku dla dziecka. Jedynie czeka na potwierdzenie płci. Cały czas nie może uwierzyć, że Nina pod sercem nosi owoc ich miłości. Dla niego to zbyt piękne, lecz nie pojęte...
- Liam chodź już! - zawołała Nina.
- Kochanie mamy jeszcze godzinę do wizyty. O! A nawet półtorej. - zerknął na zegarek.
- Wiesz jak wyglądają drogi o tej porze. Chyba nie chcesz stać w korku i przegapić poznania płci. - założyła ręce na piersi.
- Lecę po kluczyki! - poleciał na górę do sypialni.
Nina tylko się uśmiechnęła.
- Wow! Lżej dzidzia, bo mnie rozerwiesz. - złapała się za brzuch.
- Już jestem! Kochanie wszystko w porządku? - podbiegł do niej i delikatnie dotknął mocno zaokrąglonego brzucha.
- W porządku. - z całej siły próbowała się uśmiechnąć, ale wątpiła, że jej się to udało.
- Na pewno? - był wyraźnie zaniepokojony.
- Na pewno. Chodź już.
- Zaniosę Cię do samochodu.
- Liam! Nie wygłupiaj się! Ja jestem strasznie ciężka! - wyrywała się.
- A myślisz, że po co chodzę na siłownię? - zaśmiał się, idąc z nią do garażu.
- Jesteś okrutny. - bąknęła pod nosem.
- Też Cię kocham, mój ty słodki ciężarku. - pocałował ją.
Rzeczywiście, Nina miała rację, że o tej porze robią się korki, a w dodatku jest zima. W klinice św. Małgorzaty z Antiochii byli pół godziny przed czasem. W poczekalni było kilka ciężarnych kobiet. Najprawdopodobniej Nina była z nich wszystkich najmłodsza.
- Doktor Brennan przyjmie dzisiaj panie nieco wcześniej. - powiedziała pielęgniarka. - A pierwsza jest pani Rogerson. Zapraszam. - uśmiechnęła się i ręką pokazała na drzwi od gabinetu.
- Dzień Dobry. - powiedziała Nina.
- Witam! - uśmiechnęła się lekarka. - Co u Was słychać? Proszę, siadajcie.
- W porządku. Tylko trochę mocno kopie. - odpowiedziała Nina.
- Trochę?! Przecież ty czasami zwijasz się od kopnięcia. - wtrącił się Liam.
- Boże, czy on zawsze musi wtrącić swoje 2 grosze? - pomyślała.
- Dzidzia silna jest i to w nadmiarze. Rzadko spotykam się z takimi przypadkami. A bierzesz witaminy, które Ci przepisałam? - spytała lekarka.
- Tak, biorę. Liam wszystkie wykupuje. - spojrzała na niego z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze. A więc zapraszam na USG! - wstała od biurka i ręką odsunęła kotarę zasłaniającą kozetkę z aparaturą.
- Liam, pomóż mi wstać. - poprosiła go.
- Już kochanie. - wstał i podtrzymał ją.
- No dobrze. Połóż się i rozepnij do wysokości biustu koszulę. - poleciła lekarka. - Liam, w rogu stoi krzesło. Siadaj. No chyba, że chcesz stać. - uśmiechnęła się do niego.
- Wolę usiąść. - drżącą ręką złapał się za oparcie krzesła.
- Czy mi się wydaje, czy ty się denerwujesz? - spytała doktor Brennan.
- Pierwszy raz tutaj jestem, to może dlatego. - odpowiedział.
- Nie ma się czego bać. - zapewniła go lekarka.
- Liam! To ja tu jestem kobietą i to ja mam się denerwować, a nie ty. - zaśmiała się Nina.
- Kochanie, już nie będę się mazgaić. - pokręcił z uśmiechem głową.
- No dobrze. A więc sprawdźmy jak ma się dzidzia. - polała brzuch żelem i położyła na niego zimną głowicę. - Zobaczcie. Tu jest główka, tutaj nóżki. O! Macha do nas. - zaśmiała się.
Liam mimowolnie uśmiechnął się do monitora i także pomachał.
- Chcecie posłuchać jak bije serduszko?
- Oczywiście. - odpowiedzieli razem.
Usłyszeli miarowe, a zarazem bardzo mocne bicie serca. Liam'owi po policzku spłynęła jedna maleńka łza.
- Liam nie płacz, bo ja też będę płakać. - Nina dotknęła opuszkiem kciuka policzek chłopaka.
- Kochanie, ale czy ty to słyszysz? Boże, jakie to piękne. - był wpatrzony w monitor jak w obraz.
- Pierwszy raz widzę, żeby tatuś był tak emocjonalny. - pokręciła z niedowierzaniem głową lekarka. - No dobrze. To teraz poznamy cel wizyty. - uśmiechnęła się do nich. - Jak obstawiacie?
- Dziewczynka! - prawie krzyknął Liam.
- A nie bo chłopiec! - odgryzła się Nina.
- Aha, czyli mam rozumieć, że zdania są podzielone. - stwierdziła lekarka.
- Raczej tak. - przyznała Nina.
- No dobrze. No pokaż się nam kochanie. - uważnie przyglądała się obrazowi.
- No dalej! - Liam wystukiwał rytm nogami.
- Moje gratulacje! Będziecie mieli syna! - z uśmiechem na twarzy odwróciła się do nich lekarka.
Liam wybuchnął płaczem jednocześnie się śmiejąc. - Boże syn! Dziękuję Ci. - wzniósł głowę do góry.
- Wiedziałam, że to będzie chłopiec. Dziewczyna raczej by tak nie kopała. - zaśmiała się Nina.
- Jestem ciekaw o co chłopaki założyli się z dziewczynami. - rzucił Liam.
- No właśnie. Jak je pytałam to nie chciały mi powiedzieć.
- Przepiszę Ci jeszcze dodatkową dawkę "Flexolu" na wzmocnienie kości i bóle kręgosłupa. - powiedziała lekarka.
- Będę bardzo wdzięczna. - uśmiechnęła się Nina.
- Następnym razem będziemy widzieć się po raz ostatni, a później podczas porodu. - powiedziała jakby z nutą smutku lekarka.
- A kiedy dokładnie? - spytał Liam.
- W połowie marca. - odpowiedziała lekarka.
- Czemu pytasz? - spytała go.
- Wtedy będzie już w najlepsze trwać trasa. Mam nadzieję, że uda mi się być na tej wizycie. Muszę być przy każdej okazji zobaczenia mojego syna. - z uśmiechem spojrzał na Ninę.
Dziewczyna poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Jak mogłam pomyśleć, że Liam wyrzecze się praw do dziecka?! Och Boże jaka ja byłam głupia! Mogłam od razu posłuchać reszty i powiedzieć mu o ciąży. Byłby taki szczęśliwy, chodząc ze mną od początku do lekarza. Ale nie, bo ja zawsze wiem co jest najlepsze. - mówiła sobie w myślach.
- Nie możesz zawieść swoich fanów. - odezwała się po chwili.
- Pamiętaj. Zawsze na pierwszym miejscu stawiam sobie moją budującą się rodzinę. Fani są dla nas bardzo, ale to bardzo ważni. Bez nich nie zaszlibyśmy tak daleko. Nie wiem czy kiedykolwiek odwdzięczymy im się za to wszystko co dla nas robią.
- Pokaż im na koncertach jak bardzo sobie ich cenisz. - wtrąciła Brennan. - Tak mówi moja córka. - dodała z uśmiechem.
- Mam rozumieć, że fanka? - spytał Liam.
- Już nawet swojego brata przekabaciła na swoją stronę. W domu nie ma innego tematu. Tylko One Direction. I non stop katowanie piosenkami. - westchnęła lekarka.
- A idą na nasz koncert? - spytał.
- O tak! I to na dwa!
- O matko święta! - zaśmiała się Nina.
- Ale na szczęście mój mąż idzie z nimi na koncerty. Chwila wytchnienia mi się przyda.
- Czy mogę prosić jakąś kartkę i długopis? - spytał Liam.
- Proszę bardzo. - podała mu blankiet do recept i pióro.
- Jak mają na imię pani dzieci?
- Dalia i Constantine. - odpowiedziała.
Liam podpisał się na blankiecie, zamieszczając tam takie słowa: "Hey Directionersi! W imieniu swoim jak i chłopaków dziękuję Wam za ogromne wsparcie. Nawet nie wyobrażacie sobie jak ważni dla nas jesteście. Mam nadzieję, że koncerty Wam się spodobają. XoXo Liam".
- Proszę im to przekazać. - podał jej blankiet.
- Och dziękuję bardzo. Będą zachwyceni. Miło było Cię poznać Liam.
- Mi również.
- Nina, pamiętaj. Nie możesz się przemęczać. Sama dobrze wiesz czym to się u Ciebie kończy.
- Tak wiem. Ale to tak nie fajnie jest siedzieć i nic nie robić. - cicho jęknęła.
- Ja rozumiem. Ale musisz myśleć za dwoje.
- Wiem. To kiedy następna wizyta?
- Jeszcze dokładnie ustalimy co i jak. Ale myślę, że gdzieś tak 14-15 marca. Może trochę później. Jeszcze dla upewnienia zlecę kilka badań profilaktycznych. - odpowiedziała lekarka.
- A co dokładnie? - spytał Liam.
- Bądź spokojny, Liam. To tylko badanie krwi i moczu.
Liam tylko uśmiechnął się do Brennan.
- Na dzisiaj to wszystko. Do zobaczenia. - wstała i pożegnała się z nimi.
- Do zobaczenia. - wyszli z gabinetu z uśmiechami na twarzach.
~*~
Elena umówiła się z Carą w jednej z jej ulubionych kawiarni. Cały czas jej głowę zaprzątał widok Harry'ego i wręcz klejącej się do niego Cary. Musiała wyjaśnić tą sprawę raz na zawsze. Pogoda na dworze była wręcz niepodobna do Londynu. Padał śnieg i to bardzo duży. Elena siedziała w kącie kawiarni. Zamówiła sobie kawę, ale za nic w świecie nie mogła wypić ani łyka. A jeśli ona, chce mi odebrać Harry'ego... - pomyślała. - Nie mogę go stracić, a już na pewno, nie odbierze mi go taka dziunia jak ona. - dalej rozmyślała. Po chwili w drzwiach kawiarni ujrzała Carę, która rozglądała się w poszukiwaniu Eleny.
- Hey. - przywitała się Elena.
- Hey. Muszę przyznać, że trochę zaskoczył mnie twój telefon. - odparła Cara.
- Może przejdę od razu do rzeczy. Chciałabym o coś Cię spytać. - powiedziała Elena.
- Słucham Cię.
- Czy Ciebie łączy coś więcej niż przyjaźń z Harry'm? - niepewnie spytała.
- Chodzi Ci oto czy mamy romans?
- Można to tak ująć.
- Zapewniam Cię, że z Harry'm łączy mnie tylko przyjaźń.
- No a na balu to co to było?
- Nie widziałam się z nim prawie rok. Cały czas jestem pomiędzy Londynem, a Paryżem. A poza tym Harry cały czas opowiadał mi o Tobie. Jestem naprawdę szczęśliwa, że Harry w końcu znalazł sobie dziewczynę. Widać gołym okiem, gdy tylko się na niego spojrzy, że kipi radością. Stał się taki wesoły odkąd jest z Tobą. Cały czas opowiadał mi jaka jesteś, jak się poznaliście i takie tam. Gadał jak katarynka. - zaśmiała się.
- Jejku! Zachowałam się jak ostatnia zazdrosna idiotka. Pewnie wyciągnęłam Cię tutaj pomimo tego, iż miałaś już jakieś plany na dzisiaj. Najmocniej Cię przepraszam. - mówiła z wyrazem skruchy na twarzy.
- Wręcz przeciwnie. Nie miałam dzisiaj nic do roboty. To dobrze, że jesteś choć trochę o niego zazdrosna. To pokazuje, że Ci na nim zależy. - uśmiechnęła się.
- I to bardzo. A co u Ciebie słychać?
- Hm... Nie jest lekko. Non stop wyjazdy, pokazy, sesje. To staje się już powoli męczące, ale nie narzekam.
- Ostatnio oglądałam Fashion Week. Wyglądałaś bosko.
- Dziękuję, lecz bez przesadyzmu. Wyglądałam jak każda inna modelka.
- Oj weź przestań.
Dziewczyny rozmawiały jeszcze godzinę, po czym pożegnały się i każda poszła w swoją stronę. Elenie naprawdę ulżyło, że Cara i Harry są tylko przyjaciółmi. Z uśmiechem na twarzy weszła do domu.
~*~
- Liam gdzie my jedziemy? - spytała Nina.
- Zaraz się dowiesz. - odpowiedział tajemniczym tonem Liam.
- No weź powiedz! I tak mam już za dużo wrażeń jak na jeden dzień. - jęknęła.
- Jesteś zmęczona?
- Trochę.
- No to zmiana planów.
- No powiedz mi! - szturchnęła go w ramię.
- Ałć! Nie powiem! - wystawił jej język. - Poczekaj chwilę, muszę zatankować.
Liam szybko skręcił do pobliskiej stacji benzynowej. Dosłownie w ułamkach sekundy zatankował i na dodatek szybko wykonał telefon do chłopaków.
- Hey Zayn! Powiedz, że masz jakieś plany na wieczór.
- Hey! Idę na trening Valerie,a co?
- A nic. To super. Pozdrów ją ode mnie.
- Okey. Coś jeszcze?
- Gdzie reszta?
- Harry pojechał do Eleny. Lou jest u panny X. A Niall z tego co wiem to nocuje u Pameli. A coś się stało?
- No bo wiesz. Nina ma dzisiaj urodziny i chciałem ją zabrać na kolację, ale ona jest już zmęczona. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. I pomyślałem, że spędzę z nią wieczór u nas w domu.
- Nie no pomysł bomba. Ja tam nawet wolę domowe zacisze. Nie martw się przygotuję Wam gites kolację. A gdzie jesteście?
- Z tą pogodą to dojazd do domu zajmie nam jakieś 30-40 min.
- Okey. Zdążę coś przygotować.
- Dzięki Zayn. Jesteś wielki wujaszku.
- O! No właśnie! I jak nasz zakład? Chłopak czy dziewczynka? - spytał z podekscytowaniem Zayn.
- No kochany! Zbieraj chłopaków. Będę miał syna! - ostatnie zdanie wręcz wykrzyczał do słuchawki.
- Wow! Stary, gratuluje! To kiedy ruszamy z robotą?
- Jeszcze nie wiem dokładnie, ale gdzieś tak za tydzień może. Muszę dopytać Ninkę o kolorystykę.
- No okey. Dobra ja nie przedłużam, bo się nie wyrobię. Pa i miłego wieczoru Wam życzę.
- Dzięki i wzajemnie.
- Szybki jesteś. - powiedziała Nina, gdy wsiadał do samochodu.
- Kochanie byłem rezerwowym sprinterem na olimpiadzie. - kręcił dumnie głową.
- Dobra, dobra. Już się tak nie przechwalaj, tylko jedź do domu, bo mi się spać już chce.
- Wedle życzenia.
~40 min później~
- A co tu tyle świec? Światła nie ma? - weszła do domu nieco zdziwiona.
- Wszystkiego najlepszego! - wziął ją na ręce i powoli obkręcił wokół własnej osi.
- Pamiętałeś. - uśmiechnęła się do niego, choć nie była pewna czy w tym świetle dostrzegł jej uśmiech.
- No jak mógłbym zapomnieć. - pocałował ją najczulej jak tylko potrafił. - A teraz czas na kolacje. - zaniósł ją do jadalni.
Po skończonym posiłku Liam zaniósł Ninę do swojej sypialni i z wielką czułością położył ją na łóżko. Dziewczyna uwielbiała leżeć w jego łóżku. Było takie miękkie takie ciepłe i pachniało nim. Liam włączył ulubioną muzykę Niny. Z oświetlenia pokoju były tylko włączone dwie lampki nocne po obu stronach łóżka. Powoli zaczęła się wytwarzać cudownie intymna atmosfera. Powietrze w pokoju zagęszczało się. Ninę trochę zdziwiło, że w pokoju jest aż tak ciepło. Ale odkąd jest w ciąży, jest strasznym zmarźluchem. W sumie podobało się to. Szczerze to już nie miała siły na nic. Była kompletnie padnięta jak nigdy. Liam podszedł do łóżka i usiadł na jego rogu. Nawet nie zauważyła kiedy ściągnął koszulkę. Uwielbiała widok jego obnażonego torsu. Mimowolnie uśmiechnęła się do niego. Powolutku ściągnął z jej stóp buty i odstawił je obok łóżka. Przeczuwała, że coś zaczyna się święcić. Na taki rodzaj pieszczot jeszcze znajdzie resztki sił. Nagle zrobiło jej się gorąco, do takiego stopnia, iż musiała ściągnąć koszulę odsłaniając swój pokaźny biust ukryty pod cienkim materiałem stanika. Chłopak nie mógł oderwać wzroku od jej piersi. No tak w sumie zareagował jak każdy inny facet na widok biustu. To normalne. Później spojrzał na nią pytającym wzrokiem, proszącym o zgodę na dalsze czynności. Kiwnęła głową na znak zgody. Następnie powoli ściągnął jej legginsy. Zaczął składać delikatne pocałunki od stóp, zatrzymując się na jej bardzo zaokrąglonym brzuchu. Delikatnie go głaskał, całował, dmuchał na niego, mówił słodkie słówka. Ninie bardzo się to podobało. Potem przeniósł się na jej piersi. Nina uniosła się nieco do góry, aby mógł zdjąć jej stanik. Odrzucił go gdzieś za siebie. Delikatnie drażnił jej sutki. Zataczał na nich kółka opuszkami kciuków. Wydawało jej się, że mówi coś sam do siebie. Później powiedział patrząc prosto w jej oczy: Jakaś ty śliczna. No Liam, to się wysiliłeś! Żadna mi nowość. Mówisz mi to nadzwyczaj często. - powiedziała do siebie w myślach.
Zaczął namiętnie ją całować z wzajemnością. Delikatnie polizał jej wargi, tym samym rozchylając je nieco. Następnie wkradł się w jej usta językiem leciutko pieszcząc podniebienie. Liam chciał by ta chwila trwała wieczność. Stwierdził, iż nigdy w pełni nie nacieszy się jej widokiem, jej ciałem, jej dotykiem. NIGDY! Gdy lekarka oznajmiła, iż pod sercem Niny rozwija się mój syn, rozumiecie?! Mój syn! Byłem taki szczęśliwy! Nie da się tego opisać słowami! Zabrzmi to trochę arystokratycznie, ale spłodziłem sobie dziedzica. Jejku! Jakie to fajne uczucie, wiedząc, że za niespełna trzy miesiące będę czuwał nad nowym życiem. To jest nie do opisania. Nie rozumiem innych mężczyzn, którzy kochają się bez zabezpieczenia, a potem jak przyjdzie co do czego to uciekają od odpowiedzialności. Ba! Mówię mężczyźni? Phii, zwykłe nieporozumienie. To zwykłe tchórze! No bo jak można stworzyć arcydzieło, a później zrzec się do niego praw autorskich? Nie rozumiem tych ludzi. - rozmyślał całując się z Niną. Ona zatopiła swoje palce w jego włosy. Uwielbiał gdy tak robiła. W pewnym momencie dziewczyna przygryzła mu bardzo mocno wargę i krzyknęła: Ałć!
- Co się stało? - usiadł obok niej.
- Kopie. Znowu mocno. - złapała się za brzuch.
- Mogę jakoś pomóc? - na jego twarzy malowała się troska, a jednocześnie bezradność, ponieważ nie mógł w żaden sposób jej pomóc.
- Nic nie możesz zrobić. - cichutko jęknęła.
- Czytałem, że rozmowa z dzieckiem dużo daje. Może spróbuję. - nachylił się nad brzuchem. - Hey kolego! Z tej strony twój tata. Wiesz mam do ciebie taką sprawę. Mógłbyś trochę zmniejszyć obroty? Bo wiesz mama jest bardzo silna i przyzwyczajona do twojego kopania, ale wiesz ją to też troszeczkę boli. Obiecuję Ci, że jak tylko pojawisz się na tym świecie, to gdy tylko podrośniesz, to wyładujesz całą swoją siłę na mnie. Nauczę Cię grać w piłkę nożną. Hm... Kto wie? Może nawet zostaniesz piłkarzem, a nawet drugim Ronaldo? Chociaż nie! On ostatnio trochę za bardzo gwiazdorzy. Słyszałem o takim piłkarzu, który gra w Borussi Dortmund. Jest Polakiem. I jak dobrze pamiętam to nazywa się Robert Lewandowski. O! Będziesz drugim Lewandowskim! Ale jeszcze raz Cię proszę ogranicz siłę kopniaków. Ty tego nie widzisz, ale ja widzę jak mama cierpi. Jak Ci się podoba to będę z Tobą rozmawiał. Mi to się bardzo podoba. No ale wiesz jest już późno i też powinieneś iść spać i dać mamie odpocząć. Pogadamy jutro. Papa - delikatnie ucałował brzuch.
- Jesteś niesamowity! - uśmiechnęła się do niego.
- Wiem!
- Skromność to podstawa. - westchnęła. - O! Macie już książkę?
- Wczoraj ją dostałem.
- "Siła marzeń. Życie w One Direction" Ciekawy tytuł. - stwierdziła. - Muszę ją przeczytać i to jeszcze dziś.
- Podobno byłaś zmęczona?
- Na to jeszcze znajdę siłę.
- No dobrze. Chcesz coś do picia? Bo idę do kuchni.
- Wodę.
- Okey. Zaraz wracam. - wyszedł z pokoju.
- Jezu jaka duża ta książka! - oglądała ją z każdej strony, aż w końcu zaczęła ją czytać. - Witamy w naszej drugiej książce! Aż trudno nam w to uwierzyć. Wielkie dzięki za to, że... - poczuła jak oczy same jej się zamykają. Nie miała już jednak siły z nimi walczyć. Po krótkiej chwili z książką w ręku odpłynęła do krainy Morfeusza.
- Wziąłem Ci całą butelkę, na wypadek gdyby... - urwał gdy zobaczył słodko śpiącą, półnagą Ninę. Delikatnie zamknął drzwi, by jej nie obudzić. Podszedł na paluszkach do łóżka, odstawił szklankę z butelką na stolik i subtelnym ruchem wyciągnął z jej dłoni książkę i tak samo odłożył ją na stolik. Po czym zdjął spodnie, nakrył Ninę kołdrą i powoli zanurzył się pod nią. Pocałował ją w kark, położył dłoń na jej brzuchu i tak samo jak ona po chwili zatopił się w otchłaniach snu.
USG:)
- Co się stało? - usiadł obok niej.
- Kopie. Znowu mocno. - złapała się za brzuch.
- Mogę jakoś pomóc? - na jego twarzy malowała się troska, a jednocześnie bezradność, ponieważ nie mógł w żaden sposób jej pomóc.
- Nic nie możesz zrobić. - cichutko jęknęła.
- Czytałem, że rozmowa z dzieckiem dużo daje. Może spróbuję. - nachylił się nad brzuchem. - Hey kolego! Z tej strony twój tata. Wiesz mam do ciebie taką sprawę. Mógłbyś trochę zmniejszyć obroty? Bo wiesz mama jest bardzo silna i przyzwyczajona do twojego kopania, ale wiesz ją to też troszeczkę boli. Obiecuję Ci, że jak tylko pojawisz się na tym świecie, to gdy tylko podrośniesz, to wyładujesz całą swoją siłę na mnie. Nauczę Cię grać w piłkę nożną. Hm... Kto wie? Może nawet zostaniesz piłkarzem, a nawet drugim Ronaldo? Chociaż nie! On ostatnio trochę za bardzo gwiazdorzy. Słyszałem o takim piłkarzu, który gra w Borussi Dortmund. Jest Polakiem. I jak dobrze pamiętam to nazywa się Robert Lewandowski. O! Będziesz drugim Lewandowskim! Ale jeszcze raz Cię proszę ogranicz siłę kopniaków. Ty tego nie widzisz, ale ja widzę jak mama cierpi. Jak Ci się podoba to będę z Tobą rozmawiał. Mi to się bardzo podoba. No ale wiesz jest już późno i też powinieneś iść spać i dać mamie odpocząć. Pogadamy jutro. Papa - delikatnie ucałował brzuch.
- Jesteś niesamowity! - uśmiechnęła się do niego.
- Wiem!
- Skromność to podstawa. - westchnęła. - O! Macie już książkę?
- Wczoraj ją dostałem.
- "Siła marzeń. Życie w One Direction" Ciekawy tytuł. - stwierdziła. - Muszę ją przeczytać i to jeszcze dziś.
- Podobno byłaś zmęczona?
- Na to jeszcze znajdę siłę.
- No dobrze. Chcesz coś do picia? Bo idę do kuchni.
- Wodę.
- Okey. Zaraz wracam. - wyszedł z pokoju.
- Jezu jaka duża ta książka! - oglądała ją z każdej strony, aż w końcu zaczęła ją czytać. - Witamy w naszej drugiej książce! Aż trudno nam w to uwierzyć. Wielkie dzięki za to, że... - poczuła jak oczy same jej się zamykają. Nie miała już jednak siły z nimi walczyć. Po krótkiej chwili z książką w ręku odpłynęła do krainy Morfeusza.
- Wziąłem Ci całą butelkę, na wypadek gdyby... - urwał gdy zobaczył słodko śpiącą, półnagą Ninę. Delikatnie zamknął drzwi, by jej nie obudzić. Podszedł na paluszkach do łóżka, odstawił szklankę z butelką na stolik i subtelnym ruchem wyciągnął z jej dłoni książkę i tak samo odłożył ją na stolik. Po czym zdjął spodnie, nakrył Ninę kołdrą i powoli zanurzył się pod nią. Pocałował ją w kark, położył dłoń na jej brzuchu i tak samo jak ona po chwili zatopił się w otchłaniach snu.
USG:)
*__*
*__*
CZYTANIE + KOMENTOWANIE = SZCZĘŚLIWA JA:D
Hey kochani! Ufff nareszcie go skończyłam! Siedziałam z nim prawie 4 dni. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Mi osobiście się podoba, choć z kilku rzeczy jestem mniej zadowolona. A wy jak obstawialiście? Chłopiec czy dziewczynka? Chętnie poznam wasze zdanie. Całuski Autorka
Siłą marzeń można nazwać to, że nie poddaje się w życiu. Chodzi tu o jedną osobę na której zależy mi, bardzo dobrze o tym wiesz. Gdy czytam bloga wyobrażam sobie jak fajnie mogło by być. Chciałabym aby on wiedział o tym co czuje... Jednak nie mogę tego zrobić. Dobra koniec rozczulania się nad sobą życie nie polega jedynie na tym. Blog jest świetny <3 Moim zdaniem jeden z najlepszych rozdziałów ;3 Jesteś coraz lepsza. Oby tak dalej.<3 /N.
OdpowiedzUsuńMmm Marta bosko *_*
OdpowiedzUsuńOpłacało się siedzieć te 4 dni :) Jest cudowny czytałam go z 3 razy już :* ♥
Czekam na więcej:)
Jest dobrze, chociaż nie mam wcale opisów otoczenia ;C Wplataj opisy w dialogi, żeby nie były miejscami nudne.
OdpowiedzUsuńObstawiałam chłopca, jak widać trafnie ;D
Brakowało mi Eleny i Pameli, no i reakcja Zayna była trochę obojętna, ale dialogi masz coraz lepsze :)
Pisz dalej, a ja biorę się za OMH *.*
Pozdro ;**
Najlepszy rozdział
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/pages/Zgon-bo-Larry-Stylinson-/521593021211862 lajkniesz ? to dla mnie bardzo ważne