czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział XXIV - "Happy New Year"

~Sylwester, Londyn~

Nina wraz z Liam'em wrócili na święta do Londynu. Liam tak jak wcześniej powiedział, zrobił sobie przerwę do rozpoczęcia trasy Take Me Home. Cieszy się z każdej chwili spędzonej ze swoją kobietą życia. Z niecierpliwością czeka na wizytę u ginekologa, gdzie pozna płeć swojego dziecka. Dla niego liczy się tylko to, żeby urodziło się zdrowe. Czy urodzi się syn, czy córka i tak będzie kochał je tak samo. Z kolei Nina przeżywa bardzo duże wahania nastroju. Raz śmieje się w niebo głosy, a zaraz płacze rzewnymi łzami. Ostatnio siedziała w samej bieliźnie przed szafą płacząc, że nie może zmieścić się w swoje ulubione jeansy. Taki już los ciężarnej. W takich chwilach zawsze pociesza ją jej ukochana siostra Diana. Ciągle powtarza jej, że po ciąży z pewnością jeszcze je założy, a może nawet i będą jeszcze lepiej na niej leżeć. Z kolei Eveline, najmłodsza z trzech sióstr cieszy się, że zostanie ciocią. Mały Allan jeszcze niczego nie rozumie. Rodzina Niny wyjechała na sylwestra do siostry taty Niny. Dziewczyna postanowiła, że korzystając z okazji razem z Liam'em zrobią imprezę dla swoich przyjaciół. Wszyscy z wielką przyjemnością zgodzili się, że przyjdą.
Elena: Nina! Jak ja za Tobą tęskniłam! - przytuliła ją.
Nina: A jak ja za wami!
Pamela: Ale już na stałe wróciłaś?
Nina: Tak.
Pamela: To dobrze.
Valerie: A Lou gdzie?
Liam: Gdy do niego dzwoniłem, powiedział mi, że jest u rodziny w Doncaster. I, że przeprasza, że nie może tu dzisiaj być.
Zayn: Tsa... W Doncaster. - mruknął pod nosem.
Liam: A nie jest?
Harry: No właśnie nie. - zaśmiał się.
Liam: Jak to?
Zayn: Jest zapewne u tajemniczej panny X.
Niall: X? A to jest takie imię? - zdziwił się.
Pamela: Deklu! Oni nie wiedzą jak ma na imię, dlatego użył X. - facepalm.
Niall: Nigdy nie rozumiałem niewiadomych w matmie.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Elena: Dobra ludzie! Za cztery godziny Nowy Rok, więc trzeba go solidnie powitać!
Harry: Popieram.
Niall: Dj Malik zapodaj dobrą nutę!

W głośnikach rozbrzmiał utwór "She Makes Me Go". 
Każdy tańczył na swoje możliwości. Zayn gdy nikt nie patrzył całował się namiętnie z Valerie. Nie odstępował jej na krok, no tylko wtedy, kiedy musiał włączyć nowy utwór. Szeptał jej czułe słówka do ucha. Valerie non stop się uśmiechała. Tak bardzo się kochają. Zayn przychodzi na każdy trening, każdy mecz Valerie. Dziewczyna ma ogromne wsparcie z jego strony. Gdy wraca padnięta, on robi jej masaże, gorące kąpiele. Płacze razem z nią, gdy coś jej nie wychodzi. Anioł, a nie chłopak. Ona stara się zapewniać go o swojej miłości nie tylko w sposób słowny, ale także fizyczny. Oboje pragną by ich miłość przezwyciężyła wszystko. Na razie tak jest...
Elena: Harry, co ty robisz?
Harry: Tańczę, a nie widać.
Elena: Czy Tobie całkiem na łeb padło? Przecież nie gra żadna muzyka. - rozłożyła ręce, robiąc nimi wielkie koło.
Harry: A właśnie, że gra. - wymachiwał rękoma w różne strony.
Elena: Niby gdzie? - położyła ręce na biodrach.
Harry: O tu. - podszedł do niej tanecznym krokiem i przyłożył ucho do jej klatki piersiowej, a dokładnie do jej serca. - Stąd wypływa najpiękniejsza muzyka dla moich uszu. - podniósł głowę i pocałował ją.
Niall: Aaaa! Pomocy! - latał po całym salonie.
Pamela: Nialler stój! Co się stało? - złapała go za koszulkę.
Niall: Ja płonę! - mówił cały rozdygotany.
Zayn: Tsa... Chyba w łóżku. - burknął ze śmiechem.
Pamela: Deklu! Ile razy Ci mówiłam, żebyś nie żarł przeterminowanych żelków?! Wiesz, co się później z Tobą dzieje. - spiorunowała go wzrokiem.
Liam: Jakie żelki?
Niall: Znalazłem jakieś w szafce obok śmietnika.
Nina: Boże! A tak pamiętałam by je wyrzucić. One są już ponad rok przeterminowane. Nic Ci nie jest?
Niall: Chyba nic. Harry? Dlaczego obściskujesz się z bananem?
Harry: Na wszystkie szafki zakładamy kłódki.
Valerie: On ma halucynacje. - mówiła ze śmiechem.
Pamela: Ja to nazywam chwilowe zaćmienie mózgu.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Liam: Wszyscy na taras. Zaraz północ. Nina załóż płaszcz. - ponaglił ją.
Nina: No już zakładam. - westchnęła.
Przez dobre 15 min oglądali niesamowity pokaz sztucznych ogni. Każdy pomyślał jakieś życzenie. Gdy wracali do środka, Elena dzięki błyskom fajerwerków ujrzała jakąś czarną postać. Dziewczyna na chwilę przystanęła próbując wyraźniej dostrzec postać. Gdy podeszła do balustrady, postać zaczęła się oddalać i jedyne co zrobiła to narysowała w powietrzu serce... 























Happy New Year!   







Kim może być ta postać?






 CZYTASZ = KOMENTUJESZ



Hey! Dzisiaj dodaję wyjątkowo późno, ponieważ tylko nocą mam czas coś pisać. Co chwilę mam jakieś sprawdziany, wycieczki itp. a na dodatek mam jeszcze próby do festiwalu. Ledwie wyrabiam, wysypiając się w czasie 4-5 godz.:-/ Ale teraz będę miała 2 tygodnie wolnego, a mam nadzieję, że moja wena mnie nie opuści, to wtedy pojawi się w szybszym tempie więcej rozdziałów. 

PS. Rozdział kompletnie mi nie wyszedł, ale mam nadzieję, że chociaż Wam się spodoba. I proszę Was komentujcie! Dodawajcie się do obserwowanych. Cokolwiek, ale zostawiajcie ślad po sobie... Całuski Autorka 

7 komentarzy:

  1. Czyzby Tomo? Ale by sie Valerie cieszyla xD super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie Tom, a ty Yeaaah :3 nie zdradzaj szczegółów, bo będzie wpier*** :P

      Usuń
  2. Kochanie, jakbyś jej nie zdradziła szczegółów, to by nic nie mówiła :D Rozdział był... intrygujący. Podobała mi się szczególnie końcówka - umiesz zaciekawić. No i przeterminowane żelki wygrywają :D Czekam na kolejny, Booya!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo Martuś dawaj dłuższe ;p i kiedy w końcu będzie wiadomo o dziewczynie Lou ?:D

    OdpowiedzUsuń